Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Stało się!!

Obraz
Kilka dni przed testowaniem czułam się bardzo pobudzona i podekscytowana, miałam bezsenność. No i stało sie! Pierwszy test który zrobiłam około 10 dni po owulacji pokazał ledwie widoczny cień cienia drugiej kreski :) Ale za bardzo w to nie uwierzyłam, więc za 2 dni poszłam na badanie krwi sprawdzić betę. I tu szok - 52!! Miałam taki stan ekscytacji jak nigdy w życiu! To był stan pełnego szczęścia bo tylko tego mi brakowało. Za dwa dni zmierzyłam betę ponownie i wzrost był prawidłowy. Natomiast za kolejne dwa dni będąc w pracy poczułam jakiś niezrozumiały niepokój związany z ciąża. Nie miałam żadnych niepokojących symptomów ale tak strasznie sie bałam czy wszystko bedzie w porządku z ciąża ze aż miałam dreszcze i musiałam cały czas zaparzac melisę. Na następny dzień miałam powtórzyć betę i tym razem złe wiadomości - wynik prawie nie wzrósł. Po raz pierwszy zrozuiałam że coś takiego jak kobieca intuicja może istnieć  w rzeczywistości. Od tej pory była już tylko wielka rozpacz i

Początki

Śledziłam odpowiednie wątki "staraczkowe", nauczyłam sie posługiwać sie testami owulacyjnymi, lepiej obserwować swoje ciało i według kalendarza wspolzylismy dość intensywnie i regularnie tak żeby na pewno trafić. Nie powiem ze było to miłe przeżycie - brak spontaniczności i cały czas trochę na siłę to było. Minął miesiąc, dwa, trzy,  sześć a nasze maleństwo nadal do nas nie spieszyło sie. Mąż w międzyczasie odwiedził androloga który potwierdził ze jego nasienie może nie jest jeszcze w normie ale bardzo złe tez nie jest. Maź wspomniał również ze ja mam wszystkie hormony i podstawowe badania w normie. Doktor zalecił żebym sprawdziła jeszcze drożność jajowodów żeby juz całkowicie wykluczyć większość możliwych nieprawidłowości z mojej strony. Znalazłam więc prywatnego ginekologa który robi takie badanie ale zaproponował mi że da mi skierowanie do szpitala żebym zrobiła na NFZ, więc zgodziłam się. Kiedy czytałam o tym badaniu to wiele razy trafiłam na informację odnośnie tego

Wprowadzenie

Zakładam tego bloga żeby móc wyrazić swoje myśle i emocje towarzyszące naszej długiej drodze starania o potomstwo. Być może ktoś znajdzie coś ciekawego albo po prostu będzie wiedział/-a że nie jest sam/-a. Zaczęło się wszystko 2 lata temu gdy wzięliśmy ślub (miałam 29 lat) i wiedzieliśmy że bardzo pragniemy mieć dziecko a najlepiej czwórkę! To znaczy ja już wcześniej chciałam mieć dzieci ale cierpliwie czekałam na ślub żeby było jak należy (byliśmy ze sobą przez prawie 8 lat przed ślubem). Ze względu na to że mąż niedługo przed tym miał chemioterapię wiedzieliśmy że starania naturalne są niebezpieczne (zalecana jest conajmniej dwuletnia przerwa po terapii żeby nie doszło do zaburzeń płodu), wiec w związku z tym że miał zamrożone nasienie sprzed leczenia w jednej z klinik niepłodności mieliśmy od razu przystępować do in vitro. Odbyliśmy wizytę i ustaliliśmy plan przygotowań; na końcu dostałam zalecenie odstawić wszystkie leki przed stymulacją. Wtedy powiedziałam że właśnie rozpoczęł