Posty

Wyświetlanie postów z 2017

9-14 tydzień SZCZĘŚCIA

Obraz
W ten oto sposób mineło te kilka tygodni i rozpoczęłam drugi trymestr. No wreszcie!! Jakaś tam ulga zawsze jest, bo nie powiem że nie martwiłam się, szczególnie jak sobie nagle przypomniałam że ostatnia morfologia nasienia wyszła taka że tylko 3% prawidłowych plemników, więc sobie myślałam jakaż to mała szansa że akurat mi się trafił prawidłowy! A jeśli nie to coś pójdzie nie tak w pewnym momencie. Na dodatek z symptomami u mnie nadal bieda - zero zmęczenia, senności, nudności, ostrości węchu (chociaż nie wiem jak tą ostrość ocenić - skąd wiem że dany zapach nie poczułabym przed ciążą?) tylko dalej czuję troszkę podbrzusze i chyba mam większą zadyszkę. Tyle w temacie. No i czekałam tak strasznie na to USG genetyczne które miałam w tym tygodniu. Na szczęście wszystko wygląda bardzo ładnie i w normie, ryzyko chorób genetycznych jest znikome. Robiłam też dodatkowo test PAPPA. Jakie to było fajne móc nacieszyć się widokiem dziecka przez dłuższą chwilę! Najpierw było spokojne i nie rusza

Cuda zdarzają się tylko innym. Czy nie? ;)

Obraz
Dawno mnie tu nie było. Jak wynikało z mojego poprzedniego pesymistycznego wpisu wstzymaliśmy starania. Na początku była rozpacz z tego powodu że mąż ma takie niejakie nastawienie do starań, a później zaczęłam dystansować się od tematu - przestałam zaglądać na blogi niepłodnościowe, czytać fora na ten temat i na pewno ilość myśli na temat dziecka dość drastycznie zmniejszyła się. Bliżej września stwierdziłam że muszę wziąść się za siebie i zapisałam się na program wspólnego odchudzania który obejmował program treningowy oraz specjalny sposób odżywiania. Skupiłam się całkowicie na tym i dzielne przestrzegałam wszytskich zasad, czytałam dużo o treningach siłowych na internecie, oglądałam filmiki na YouTube, kupiłam masę akcesoriów i tak dalej. Postępy przychodziły dość opornie ale wkręciłam się na maksa i nie miałam zamiaru poddawać się. W ten sposób minęło 3 tygodnie i miałam na początku października wyjzad weekendowy do Warszawy na spotkanie z mamą bo akurat miała tam delegację. Mi

Przyznanie się w niepłodności oraz brak chęci partnera mieć dzieci

Obraz
Ostatnio wydarzyła mi się okazja przyznać się po raz pierwszy otwarcie o niepłodności. I to osobie której myślałam że nigdy nie opowiem o naszych niepowodzeniach tylko odwrotnie będę kreować wizję naszego idealnego małżeństwa i że mamy parę przyczyn żeby nie chcieć na razie dzieci. Wiedziałam od kilku miesięcy że się spotakamy na pewnej rodzinnej uroczystości i cały czas myślałam o tym jak opowiem jak to nam na razie nie zależy na dzieciach i w ogóle. I chyba dopiero w dniu imprezy stwierdziłam że nie potrzebuję życia na pokaz ani kreowania życia idealnego. Nie zależy mi już na tym jak wcześniej. Stwierdziłam że powiem prawdę i niech myślą co chcą. No i zaszła rozmowa o jej dzieciach (ma dwójkę) i że jeszcze zastanawiają sie nad trzecim. No i ja poparłam ten pomyśł i mówię że im więcej rodzeństwa tym jest lepiej w życiu. A ona mówi: "No może wy też postaracie się niedługo?". Ja mówię że raczej nie bo jesteśmy bezpłodni. Ona od razu że jak przykro i że może kiedyś nam się u

Historia 3

Obraz
Ten post miał pojawić sie o wiieeeleee wcześniej ale zupełnie wypadłam z rytmu ostatnio. Wszystko przez pracę. Nie pamietam żebym miała kiedyś taki intensywny okres - zaczynam o 8-9 rano, kończę 19-20 i dalej jestem do tyłu z większością rzeczy. Gdzie te czasy gdy był całkowity luz w pracy i nie wiedziałam co mam robić bo nic się za bardzo nie działo? No ale fakt ze czas ciągnął sie w pracy niemiłosiernie a przy tym było dużo niechcianych myśli w tym o niepłodności. No i do tego wyrzuty sumienia że nie pracuję tylko siedzę na swoich stronkach. Teraz juz nie myśle aż tak intensywnie i często o ciąży - jedyny plus takiego rytmu. Trzecia historia wiąże się ze spotkaniem kolejnej wyjątkowej osoby - dr Wojciecha Pabiana. Na początku wizyty zostałam poproszona o opowiedzenie całej swojej historii. Na końcu dodałam również że jeśli chodzi o kolejne kroki to rozpatruję zabieg udrażniania jajowodów lub conjamniej jeszcze jedno badanie drożnosci sono-HSG żeby trochę rozciągnąć jajowody.

Historia 2

Ta historia jest związana z moimi poczynaniami w sprawie zabiegu selektywnego udrazniania jajowodow SHSG. Zgodnie z informacjami na stronie Zakładu Radiologii Zabiegowej i Neuroradiologii musiałam zadzwonić do sekretariatu żeby dowiedzieć się jak zakwalifikować się do zabiegu. Kiedy ostatecznie dodzwoniłam się podano mi telefon bezpośrednio do doktora Ireneusza Zycha żebym z nim ustaliła szczegóły. Na początku powiedział że w wakacje zabiegu nie wykonują więc trzeba czekać na wrzesień. Uffff..... :( Poprosił mnie o wysłanie do niego na maila kopię z wypisu po laparaskopii i oczekiwanie na jego odpowiedź. Już po tej pierwszej krótkiej rozmowie zrobił na mnie pozytywne wrażenie podejściem do klientki i uprzejmością, chociaż nie dzwoniłam do prywatnej kliniki i zabieg wykonuje się na NFZ. Dlaczego podczas prywatnego leczenia nie doświadczyłam czegoś tekiego? Odpowiedź na maila dostałam po około tygodniu. Była tam prośba o wysłanie wyników badania nasienia męża oraz o telefon na następn

Nowy etap. NOWA nadzieja. Historia 1

Obraz
Ostatni post pojawił się miesiąc temu gdy napisałam o niepowodzeniu ostatniej procedury IVF. Psychicznie dość nawet się trzymam. Może miałam 1-2 krótkie załamania ale coś mnie trzyma w dobrej kondycji na razie. Choć za wiele przyjemności w życiu nie mam i nie umiem cieszyć się z małych rzeczy. Pracy ostatnio bardzo dużo (i na dodatek nie jest to lubiana praca) - siedzę przyklejona do komputera od 8-9 do 19-20. A pogoda zachęca do wypoczynku i ludzie mają wakacje. Teściowa która jest nauczycielką odwiedziła mnie podczas mojej pracy (przeważnie pracuję z domu) i zaczęła skakać z radości i powtarzać w kółko że ma wakacje. No trochę słabo takie coś wyprawiać przy osobie która nigdy w życiu nie będzie miała wakacji.  Od dawna zabierałam się za napisanie kolejnego postu a więc mam dość sporo do opowiedzenia. A mianowicie o trzech wspaniałych specjalistach z którymi zetknęło mnie życie.  Szkoda że dopiero teraz jak już zbliżamy się do dwóch lat starań ale znowu lepiej tak niż później lub

Wynik beta-HCG

Wynik beta-HCG już jest - niestety cud nie wydarzył się i jest <0,100. Na "szczęście" nie jest to żadna niespodzianka bo wszystko ku temu zmierzało - słabe zarodki, zero jakichkolwiek symptomów które miałam w dwóch poprzednich ciążach biochemicznych.  Z tego co czytałam wszędzie to musi być trzymiesięczna przerwa pomiędzy stymulacjami. Ale też jestem nastawiona na zmianę kliniki. I to nie tak żeby iść do innej lepszej w moim mieście tylko będę chciała zrobić rozeznanie która w Polsce ma najlepsze statystyki i tam się wybrać żeby zwiększyć swoje szanse. Nie wiecie czy są jakieś oficjalne dane na ten temat? Wiem że były takie rankingi dostępne sprzed kilku lat, ale ciekawa jestem czy są jakieś nowsze dane. Poza tym mam jeszcze trochę niestandardowy plan na następne miesiące. Skoro rok temu u mnie doszło naturalnie do ciąży w cyklu gdy robiłam badanie sono-HSG i owu miałam w prawym jajniku gdzie jajowód jest częściowo drożny to chcę zaraz po @ iść na monitoring żeby sp

Transfer

Obraz
No i już jestem po transferze. Przyjechałam do kliniki sama bo mąż nie dał rady wyjść z pracy. Na początku była rozmowa z embriologiem. Tylko czekałam żeby powiedziała czy nadal mam te 2 zarodki. I one nadal były. Fragmentacja nie ustąpiła ale dość dobrze podzieliły sie, szczególnie ten z większa fragmentacja: 1) 3/6c fr. 15% 2) 3/8 fr. 50% Pierwsza liczba to jakość zarodka (1 najlepsza, 4 zatrzymany w rozwoju). Druga to liczba komórek w zarodku. Litera C oznacza ze zarodek usiłuje przejść do następnego etapu rozwoju czyli moruli. Fr to stopień fragmentacji zarodki, zjawiska niekorzystnego, obniżającego jakość zarodka. Im wyższy odsetek fragmentacji tym jakość niższa. Co do drugiego to embriolog nie daje dużo szans. Powiedziała ze rzadko im sie zdarzały zarodki aż z taka fragmentacja a jak juz to były jeszcze inne zarodki lepsze wiec takich nie podawali. Ale w naszym przypadku poleca podać dwa na raz i tak zrobiliśmy. Jeśli chodzi o pierwszy zarodek to patrząc na nasza h

Nie jest dobrze

Obraz
Dzisiaj był drugi mail od kliniki. Rozwijają sie obecnie 2 zarodki z 5. Ale nie to najgorsze tylko jakość, ilość podziałów i fragmentacja. Oczywiście cały czas robię porównanie z pierwsza procedura. Wtedy z 7 zarodków na trzeci dzień mieliśmy 4: 1   -3\4 fr 30% fr 30% 2   -3\8c 3   -3\8 4   -3\6 Pierwsza liczba to jakość zarodka (1 najlepsza, 4 zatrzymany w rozwoju). Druga to liczba komórek w zarodku. Litera C oznacza ze zarodek usiłuje przejść do następnego etapu rozwoju czyli moruli. Fr to stopień fragmentacji zarodki, zjawiska niekorzystnego, obniżającego jakość zarodka. Im wyższy odsetek fragmentacji tym jakość niższa.  Natomiast obecne 2 zarodki wyglądają następująco: 1  -3/4(fr15%) 2  -3/4(fr.50%) Czyli każdy ma fragmentację która jest niekorzystna plus sa gorzej rozwinięte.  W zeszły raz z 7 zapłodnionych w dniu trzecim były obecne 4 czyli większa połowa, a tym razem z 5 zapłodnionych w dniu trzecim mam 2 czyli mniejsza połowę. Przy tym wszystki

Już po punkcji - pierwsze wyniki hodowli

Obraz
Wczoraj nastąpił ten długowyczekiwany dzień kiedy to wraz z mężem pojechaliśmy na punkcję. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona i podekscytowana, natomiast w drodze mój entuzjazm został całkowicie zmiażdżony przez męża który był bardzo zdenerwowany pracą i że tyle godzin straci a ma tam urwanie głowy. Już dzień wcześniej pytał się czy może uciec z kliniki od razu po oddaniu nasienia a ja bym wróciła taksówką. Niezbyt mi się to spodobało bo jak ma kilka razy do roku zwolnić się na kilka godzin z pracy z tak ważnego powodu to chyba musi dać rady i powinno to być priorytetm. Ale powiedziałam że jak ma mu to katastroficznie zaburzyć pracę, to poradzę sobie. Rano jednak stwierdził że będzie na mnie czekał. Ale całą drogę do kliniki był zdenerwowany, prawie nie odzywał się i w ogóle nie mogłam z nim na żaden temat zagadać żeby przestał podniecać się pracą. Nie takiego wsparacia spodziewałam się w takich chwilach, więc stwierdziłam że spoko i będę milczeć skoro tak bardzo chce. Trochę mnie t

Ostatni dzień stymulacji

Dzisiaj zrobiłam sobie ostatnie zastrzyki z protokołu stymulacji i wieczorem mam zrobić zastrzyk wyzwalający owulację - Pregnyl domięśniowo z użyciem duuuużej strzykawki. Dzisiaj również miałam czwarty i ostatni monitoring na którym wyszło że mam w sumie 7 komórek więc to już wygląda lepiej niż na początku kiedy to doktor mówił o czterech. Widocznie reszta podrosła i też powinna dać rady :) Do standardowej procedury in vitro (4500 zl) bierzemy również pICSI (500 zł) oraz medium wspomagające rozwój zarodków Blastgen oraz Embryogen (w sumie 1500 zł). pICSI bierzemy ze względu na złą jakość nasienia a Blastgen z Embryogen podobno dają 10% więcej prawdopodobieństwa ciąży klinicznej więc tym razem chcemy zrobić wszystko możliwe zależne od nas żeby się udało. Doktór kazał również żebyśmy dzisiaj współżyli chociaż z mężem mieliśmy plan zrobić kilkudniową przerwę przed poborem nasienia żeby było więcej. Wytłumaczył to tym że z nasieniem dostanę jakieś antygeny którę lepiej przygotują macicę

Piąty dzień stymulacji i drugi monitoring

Obraz
Dzisiaj jest szósty dzień cyklu i piąty stymulacji. Codziennie wstrzykuję sobie 150 Menopur + 150 Puregon. Jak w  poprzedniej stymulacji nie mam żadnych skutków ubocznych. Jedynie czyje delikatnie jajniki. Tym razem nawet nie chce mi sie bawić z przykładaniem lodu na chwile przed zastrzykiem jak to robiłam poprzednio w celu znieczulenia tylko robię żywcem ;) Wczoraj miałam pierwszy monitoring i pokazały sie cztery większe obiecujące komórki jajowe. Podobno sa jeszcze mniejsze ale je doktor nie liczył, chociaż mogą jeszcze urosnąć. Ale juz widzę ze w krótkim protokole wcale moje jajniki nie zareagowały rewelacyjnie i nie mam tych kilkunastu jajeczek których sie spodziewał doktor przy moim wysokim AMH. No ale jak sam powiedział, liczy sie jakość i tego sie trzymam. Na bliźnięta powinno wystarczyć :) Po wczorajszym monitoringu miałam jeszcze przyjść dzisiaj żeby sprawdzić czy jajeczka juz urosły do tych 13mm kiedy włącza sie kolejny zastrzyk - Orgalutran. I dzisiaj juz miały po 14mm wie

Wizyta w klinice przed stymulacją

Obraz
Wreszcie doczekałam się na tą wizytę dzisiejszą. Dostałam rozpiskę protokołu i wyglądą następująco: Tak jak wspomniałam poprzednio, doktor zdecydował się w przeciwieństwie do pierwszego podejścia wybrać krótki protokół bo może lepiej zareaguję na taką stymulację i będzie więcej jajeczek niż ostatnio. Wyniki nasienia męża oscylują na tym samym poziomie jak w ostatnich latach czyli największy problem z ruchliwością która jest na poziomie 10-15%. Więc też doktór zasugerował że w celu rekompensaty słabej jakości nasienia trzeba skupić się na polepszeniu jajeczek i być może będzie miąło sens zastosować podczas hodowli zarodków medium EmbryoGen z hormonem wzrostu. Już sama myślałam że tym razem zastosujemy jakiś tego typu wspomagacz. Kosz tego medium to 1500zł ale wolę skupić się na tym podejściu i zrobić wszystko jak najlepiej żeby do następnego podejścia nie musiało dojść. Odebrałam wyniki badań krwi i wszystko w normie. W sieprniu AMH miłam 3,84 a teraz mam o dziwo 4,86.

Nasze mini wakacje na Sycylii

Obraz
Ostatnio trafił mi sie artykuł o tym jak przetrwać święta mając niepłodność i stwierdziłam ze w tym roku nawet nieźle sobie poradziłam bo ... wybraliśmy sie na Sycylię! W tym raku nam niestety wakacje nad morzem miały sie nie udać bo mąż może wziąć dłuższy urlop tylko w styczniu lub lutym a ze wtedy miałam in vitro i liczyłam na to ze latać przecież nie będę mogła to nie zaplanowaliśmy sobie nic. Nie mówiąc juz o tym ze budżet mieliśmy wyczerpany z powodu budowy doma. A ze akurat w święta nam przypadała dziesiąta rocznica od zapoznania sie mieliśmy dodatkowy powód żeby gdzieś sie udać. Spędziliśmy na Sycylii 3 dni i to było coś niesamowitego 😍 Wybrałam miasteczko San Vito Lo Capo które słynie z najpiękniejszych plaż u było na prawdę cudownie i porównywalnie do najlepszych plaż na Karaibach. Na pływanie było za zimno ale w stroju można było wylegiwać sie spokojnie 😉

Nowa walka - czas start!

Obraz
W poniedziałak rozpoczęłam 19 cykl starań a w środę miałam wreszcie długo wyczekiwaną wizytę w klinice. Na wizytę miłam dostarczyć wynik wymazu (na szczęście infekcję wyleczyłam i był dobry) oraz wyniki naszego z mężem kariotypu (też w normie). No i ustaliliśmy że rozpoczynamy drugą procedurę. Tym razem będzie zmiana - krótki protokół zamiast długiego. Doktor wytłumaczył to tym że sprawdzimy jak zareaguję na innego rodzaju stymulację bo w zeszły raz spodziewał się po mnie więcek komórek jajowych. Pobrano mi wtedy 8 oocytów a z moim wysokim AMH spodziewał się kilkunastu. Dostałam również całą listę badań krwi które muszę zrobić, bo z zeszłej procedury nic już nie jest ważne. Zrobiłam badanie krwi na miejscu bo to był właściwy dzień cyklu i wraz z wizytą zapłaciłam 789zł. Mąż też ma powtórzyć badania krwi oraz seminogram. Następna wizyta z USG 1 maja. No i w drugiej połowie maja już by mógł być transfer :) Muszę zapytać sie doktora co sądzi o tym by tym razem zapodać 2 zarodki. N

Moja ucieczka z miasta

Obraz
A więc po wielu latach mieszkania w wielkim mieście w bloku postanowiłam z mężem w zeszłym roku przenieść się całkowicie do innego wymiaru życia a mianowicie na wieś. Od razu powiem że mieszkanie mamy w jednej z najlepszych dzielnic w luksusowym bloku z wielkim tarasem z widokiem na panoramę miasta i zamek. A jednak to nie to. Przez te wszystkie lata mieszkania w mieście kusiły mnie widoki na wsiach, brak tłumów, slow life, powietrze, no i w ogóle ten klimat i fakt życia we własnym domku :) Tak więc ze względu na to że rodzina męża miała kilka działek na wsi gdzie ma dom rodzinny zaczęliśmy się zastanawiać nad wybudowaniem czegoś swojego. Mąż i tak pracuje właśnie tam, a ja mogę większość tygodnia pracować z domu raz na jakiś czas doejeżdżając do miasta bez problemu. Teren tam jest piękny, już zaczynają się góry i jest na prawdę widowiskowo. W marcu 2016 wybraliśmy ekipę która specjalizuje się w budowie góralskich domów z bali i zatwierdziliśmy projekt. Miał to być niewielki d

Dostawa książek! I mój syndrom Tsundoko

Obraz
Różne języki mają swoje unikalne słowa, jak dowiedziałam się z książki "HYGGE klucz do szczęścia". Chodzi o to że w różnych językach są słowa oznaczjące coś na co w innych językach nie ma osobnych słow. Na przykład, w języku Inuickim jest słowo "iktsuarpok" oznaczające przuczucie, że ktoś się zbliża, które sprawia, że człowiek wygląda przez okno. W języku Brazylijskim portugalskim jest słowo "cafune" oznaczające delikatną pieszczotę, głaskanie włosów ukochanej osoby. Jak słodko :) A w języku Japońskim jest słowo "tsundoko" oznaczające namiętne kupowanie książek, których się nie czyta. I to jestem cała ja :-D Przez ostatnie lata w ciągu roku przeczytałam może 2-3 książki, ale ile kupiłam!!! Mam całe pólki wypełnione nieprzeczytanymi książkami i co kilka miesięcy je uzupełniam :) Są to w większości książki psychologiczne, o ciąży, wychowaniu dzieci, kucharskie, literatura faktu. Dodatkowo mam prenumeratę na magazyn Weranda Country i co miesią

Ćwiczenia w domu czyli Focus T25 i bieganie

Obraz
Od listopada 2016 przybyło mi aż 6 kg. Skąd się wzięło te 6kg? Otóż najpierw święta, później wizyta brata rodziny więc jedliśmy za dużo smakołyków, później podobna wizyta kuzynki, Sylwester; potem była jakaś przerwa ale też raczej bez szału jeśli chodzi o dietę i na koniec na dobicie w pierwszej połowie lutego wyjazd do rodzinnego miasta z mężem gdzie w domu żywiliśmy się tylko rano a później były same restauracje :] No i się stało!! Co do ruchu to mam straszne zaległości bo od lata 2016 prawie nie ruszałam się nic, a bezruch w pracy biurowej na dłuższą metę zabija jak piszą ostatnio w badaniach . Na początku w lutym po powrocię z rodzinnego miasta myślałam że zrzucę nadprogramowe kg tylko powracjąc do normalnej diety; aczkolwiek zmotywowałam się do tego żeby zacząć ćwiczyć w domu wideo program Focus T25. Tu jest dość zachęcająca reklama. Zasada jest taka że ćwiczy się 5 razy w tygodniu po 25 min, na szósty dzień jest rozciąganie a siódmy wolny. Więc stwierdziłam że 25 minut dzienn

Cukier kontra blastocysty

Obraz
Natknęłam się ostatnio na bardzo ciekawy artykuł odnośnie wpływu jedzenia cukru i generalnie węglowodanów prostych na płodność. Wyniki badań sa na prawdę zaskakujące! Na pewno miałam w miarę zdrową dietę podczas procedury ale gdybym wiedziała wcześniej to juz bym całkowicie zrezygnowała z tych produktów. Naukowcy z Instytutu Medycyny Rozrodu w Newark przeprowadzili eksperyment na grupie 120 kobiet starających się o zapłodnienie metodą in vitro. Grupa cieszących się dobrym zdrowiem pań w wieku 36–37 lat została „przestawiona” na dietę niskowęglowodanową (w ponad 25 proc. opartą na białkach). Okazało się, że w następstwie tej zmiany odsetek blastocyst (faza rozwoju zarodkowego, ostatnie stadium bruzdkowania, czyli różnicowania komórek potomnych zygoty) wyhodowanych po kolejnym cyklu owulacyjnym kobiet zwiększył się z 19 do 45 proc., a odsetek ciąż klinicznych – z 17 do aż 83 proc. Na „odsłodzeniu” diety zyskały nawet kobiety cierpiące na zespół wielotorbielowatych jajników (PCOS),

Shopping :)

Obraz
Z okazji tego że na Dzień Kobiet dostałam od męża jakąś kasę na zakupy doczekałam się fajnych promocji w jednym z moich ulubionych sklepów GAP i ruszyłam z zamawianiem :) Pierwsza rzecz to taki elegancki top w pięknym kolorze - już widzę jak będzie super wyglądał z jeansami i moimi nowymi białymi trampkami :-) Kolejny zakup to sandałki - mam rozmiar 38/39 i wzięłam UK6. Są trochę za luźne i mam teraz dylemat czy wymieniać i czy na pewno mniejszy rozmiary nie będzie za mały.... ((( Taki urok zakupów internetowych. Wzięłam jeszcze taki top z serii Pure Body - najmilsze ubrania do chodzenia po domu! Ale jest tak piękny że nie wiem czy nie będę go jednak na ładnie nosić ;) Ostatnio uwielbiam paski! No i naważniejsze! Zamówiłam ciążowe jeansy :) Tak, tak! Zgodnie z zaleceniem o którym pisałam TU Już je miałam na sobie na chwilę i to było bardzo miłe uczucie :) Z rozmiarem też trafiłam - są trochę luźniejsze ale na pewno w ciąży też będę większa więc akura

Ten nieproszony gość... Zazdrość

Obraz
Wątek zazdrości przewija się co jakiś czas w temacie niepłodności i muszę z żalem stwierdzić że dotyczy mnie również. Na szczęście w moim bliskim otoczeniu nie mam żadnych małych dzieci, młodych mam ani kobiet w ciąży co mnie niezmiernie cieszy. Jedynie w pracy co jakiś czas któraś znajoma/nieznajoma pojawia się z brzuchem na chwilę a później znika na urlop. Jedna już nawet podczas moich starań (no może nie cały czas starań ale napewno miałam już wtedy chęci) zdążyła wrócić, popracować chwilę, znowu zaciążyć, pójść na zwolnienie i teraz znowu wrócić :) Niektórzy to mają tempo. Oprócz pracy kolejnym źródłem jakichś tam negatywnych uczuć są centra handlowe - otóź roi się tam od kobiet w ciąży i z maluchami. Dlatego staram się unikać galerii jak ognia i jedyne sytuacje kiedy jestem zdana na to by spędzać tam długie godziny przez kilka dni pod rząd to kiedy odwiedzają mnie rodzice i chcą zrobić jakieś lepsze zakupy niż u nich w mieście. Wtedy to jest trochę męczarnia dla mnie. Ale wi

A miał być najpiękniejszy prezent na Dzień Kobiet

Obraz
Pod koniec zeszłego tygodnia zauważyłam że okres nie przyszedł w terminie i zrozumiałam że te alternatywne metody zastosowane w tym cyklu musiały zadziałać i od razu zaszłam w ciążę naturalnie. Cykle miałam regularne od czerwca zeszłego roku a w czerwcu miałam wydłużony ze względu na laparaskopię po której różne cuda z cyklem się dzieją. Tak że fakt tego że w tym cyklu strasznie dużo zrobiliśmy w związku z wizytami do wróżki i jasnowidza + brak okresu w terminie zatwierdziło mnie w przekonaniu że jest sukces! Test nic nie pokazywał ale to przecież tylko test! Więc na dzień kobiet kiedy okres miał być już ze 3 dni spóźniony zaplanowałam kolejne testowanie oraz badanie krwi. Noc przed tym była bezsenna i zamiast obudzić się z budzikiem o 5 rano już koło 4 byłam wyspana. Jakież to typowe w dni kiedy coś się decyduje w sprawie ciąży! Test znowu nic nie wykrył, ale za chwilę pojawił się taki dość konkretny kremowy śluz który u mnie jest raczej rzadkością tak że miałam kolejny dowód n

Wizyta w klinice

Obraz
Po drugim nieudanym transferze byłam oczywiście znowu w klinice jakoś w połowie lutego. Pierwsza główna wiadomość to to że źle mi wyszedł ostatni wymaz i mam jakąś infekcję. Miałam zalecone żebyśmy z mężem przez 15 dni zażywali antybiotyk i zero słodkiego. Potem miаłam zastosować globulki przez kolejne 5 dni i po tygodniu powtórzyć wymaz. Tylko tego nam brakowało :( Druga wiadomość to taka że nie przechodzimy do następnego podejśćia in vitro gdyż najpierw w związku z dwoma niepowodzeniami musimy zrobić badania genetyczne czyli kariotyp. Zrobiliśmy to badanie 17 lutego i mam nadzieję że teraz jakoś niedługo będą wyniki. Na tym spotkaniu zasugerowałam lekarzowi żeby teraz zanim jest czas przed kolejnym podejściem zrobić jeszcze raz badanie sono-HSG. Ale nie w celu badania a w celu rozszerzenia jajowodów, bo jak pisałam wcześniej w kwietniu 2016 w ten oto sposób uzyskałam na chwilę całkiem naturalnie ciążę biochemiczną, więc dlaczego miałabym tego nie powtórzyć?? Nie zareagował na

Gdy inne metody zawodzą...

Obraz
Po tym co już przeszłam stwierdziłam że najwyższy czas na metody alternatywne. Akurat koleżanka poleciła mi kogoś w rodzaju wróżki i jasnowidza którzy nieraz bardzo pomogli jej znajomym i są sprawdzeni. Odbyło się to wszystko miesiąc temu. No więc spotkałam się najpierw z jasnowidzem. Nie chodziło tutaj o żadne przepowiednie, tylko bardziej o to żeby popracował nad moją energią i podczas transu "uruchomił" pracę wszystkich narządów do sprawnego działania. Nie żebym jakąś strasznie w coś takiego wierzyła, ale stwierdziłam że zaszkodzić nie zaszkodzi, a być może coś pomoże. Kolejne spotkanie było z wróżką. Na początku ona patrzyła co pokazują karty. Ona je mieszała i kilka razy prosiła mnie przedzielić talię kart. Kilka razy wypadała czarna dama. Ona na to zwróciła uwagę i powiedziała że na męża rzuciła urok jego była dziewczyna. Faktycznie był kilka lat przede mną w jednym stałym związku i rozstali się niezbyt dobrze - była to inicjatywa męża i ona to bardzo przeżywała, b

Drugi transfer

Obraz
Po ostatniej porażce umówiłam się szybko znowu do kliniki. Ustaliliśmy że w drugiej połowie stycznia 2017 zrobimy criotransfer mrożaczka który nam pozostał. Transfer przebiegł normalnie i znowu za 9 dni miałam zrobić betę. Tym razem wynik był po prostu negatywny. Tym razem przyjęłam tą wiadоmość z jeszcze większym spokojem niż poprzednio. Nie wiem czy to jest dobrze, bo wszyscy mówią że trzeba mieć pozytywne nastawienie i wierzyć że się uda nie zakładająć porażek. I takie włąśnie podejście miałam po raz pierwszy. I bardzo dużo mnie to kosztowało wtedy gdy musiałam otrzasnąć się po stracie.

Nasze in vitro - pierwszy transfer

Obraz
Zawsze myślałam, że in vitro to jest coś co jeszcze zawsze mam w zanadrzu i co na pewno sprawi że zajdę w ciążę, bo wszystko "zrobią za nas", umieszczą gotowy embrion we właściwym miejscu + zlecą różne wspomagacze. Jak tu nie zajść w ciążę??!! No więc jakąś w październiku 2016 ruszyliśmy ze stymulacją (długi protokół) która rozpoczęła się w cyklu poprzedzającym in vitro. Na początku oczwiście byłam przestraszona zastrzykami i robił mi je mąż po uprzednim zamrożeniu brzuszka (znalazłam ten sposob na YouTube i przykładałam sobie coś na chwilę z zamrożarki przed). W ten spósób w ogóle nic nie czułam i nawet jak musiałam później sama się kłuc bo męża nie było obok to też dawałam rady. Bałam się co się ze mną będzie działo podczas stymulacji bo różnych rzeczy naczytałam się w internecie, ale nie poczułam w ogóle żadnych zmian. No i nastąpił moment punkcji - pobrano 8 oocytów. Z czego wyszło 6 oocytów zapłodnionych prawidłowo. Na trzeci dzień rozwoju zarodków okazało się ze

Badania, badania, badania...

Odrazu po spadku bety zaczęłam szukać gdzie zrobię prywatnie laparoskopię, bo chciałam to załatwić jak najszybciej skoro takie miałam zalecenie na ostatnim badaniu sono-HSG. Znalazłam jednego lekarza który miał super opinie i umówiłam się na wizytę. Przy okazji wizyty na USG okazało się że mam kilkucentymetrową torbiel oraz podejrzenie dwórożnej macicy (lub macicy z przegrodą). Rozumiem, że torbiel mogła powstać niedawno, ale czemu nikt inny wcześniej nie podejrzewał wad budowy macicy? Tak że wskazań do laparaskopii miłam już więcej niż trzeba. Termin dostałam dość szybko. I znowu wynik był zaskoczeniem. Po pierwsze usunięto torbiel, po drugie potwierdziło się podejrzenie przegrody macicy - miałam całkowitą grubą przegrodę która też mogła powodować trudność z zajściem; poza tym znaleziono i usunięto niewielkiego mięśniaka. I najważniejsze - oba jajowody okazały się prawie całkowicie niedrożne (a nie jeden jak wyszło na sono HSG). Prawy miał być drożny ale jednak ten płyn który tam