Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Nasze początki

Obraz
Właśnie minęło 3 i pół tygodnia odkąd Leo jest z nami. A wydaje się że jest o wiele dłużej bo tyle się wydarzyło i przezylo. Nawet nie wiem od czego zacząć. Szczerze to nawet dokładnie nie pamiętam tej pierwszej nocy w sobotę kiedy go dostałam - niestety te wspomnienia dość szybko zamazaly się i jest mi dość przykro z tego powodu. Tamtą noc pamiętam jak przez mgłę. Pamiętam że śpiewałam mu kołysankę, karmiłam, troszkę chuśtalam na szpitalnym wózeczku leżąc na łóżku. Byliśmy w szpitalu od soboty do środy. Mąż był z nami w niedzielę i później przyjeżdżał co wieczór po pracy zostając z nami do rana. Już w niedzielę mieliśmy wizytę teściowej ze szwagrem i dziadkami męża. W niedzielę albo poniedziałek synek dostał szczepionkę i popołudnie mieliśmy bardzo niespokojne - strasznie płakał i jedynie karmiąc go co chwilę mogłam go uspokoić. Nie wiem ile razy budziliśmy się w nocy ale to był prawdziwy dramat. W sumie to nawet nie znałam się za bardzo na innych technikach uspokajania oprócz podan

Leonard - nasz cud narodzin 💙

Obraz
PRZED PORODEM Nasze maleństwo jest już po innej części brzuszka - Leo urodził się 2 czerwca o 18:10 😊 Tak jak wspominałam w poprzednim poście plan porodu już od początku uległ zmianie gdyż nie mógł to być całkiem naturalny poród w związku z narastającym wielowodziem - poród musiał być wywołany oksytocyną. 2 czerwca chyba po g. 16 znalazłam się już na sali porodowej po tym jak byłam na sali przedporodowej od rana podłączona do kroplówki z oksytocyną. Po tylu godzinach za wiele się nie działo - szyjka była zamknięta, skurcze jeżeli już to były bardzo delikatne. Najgorsze były dla mnie 2 rzeczy - badania ginekologiczne które odbywały się BARDZO boleśnie oraz te krzyki dobiegające z sal porodowych. My z mężem już wtedy mieliśmy dość. Już byłam na pewno zdecydowana że skoro będzie to poród po stymulacji to wezmę znieczulenie zewnątrzoponowe gdyż wszyscy mówią że taki poród boli wielokrotnie więcej. Dopiero po 2 dniach w tym szpitalu doceniam jakiego mam świetnego gina - nie powiem że je

Już czas!!

Obraz
„Korzystając” z bezsenności melduję że już jesteśmy w szpitalu. W środę na wizycie u gina wyszło że wòd płodowych przybyło do poziomu 33 cm3 i znowu napisał mi skierowanie do hospitalizacji. Dzisiaj miałam mieć planowe KTG w swoim szpitalu i miałam znowu im pokazać to skierowanie bez jakiejś większej nadziei że mnie rzeczywiście zostawią. A po tym jak u lekarza który robił USG wyszło że wòd tak naprawdę mam około 20 cm3 to już w ogóle myślałam że zaraz wychodzę. Swoją drogą ten młody lekarz oprócz tego że tak dziwnie mi obliczył tą objętość (chyba od miesiąca nie miałam tych wód na poziomie 20) to jeszcze mega boleśnie mnie zbadał. Nawet USG bardzo bolało! 🙁 Ale jednak stwierdzili że mnie zostawiają. Według tego jak wyglądala szyjka żadna akcja porodowa nie zapowiadala się. Na jakieś 3-4 godziny podłączyli mnie do KTG przy okazji robiąc próbę wydolności łożyska (podanie małej dawki oksytocyny i sprawdzenie jak macica reaguje skurczami). Oprócz tych skurczy męczył mnie jeszcze od rana