Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

Nasze mini wakacje na Sycylii

Obraz
Ostatnio trafił mi sie artykuł o tym jak przetrwać święta mając niepłodność i stwierdziłam ze w tym roku nawet nieźle sobie poradziłam bo ... wybraliśmy sie na Sycylię! W tym raku nam niestety wakacje nad morzem miały sie nie udać bo mąż może wziąć dłuższy urlop tylko w styczniu lub lutym a ze wtedy miałam in vitro i liczyłam na to ze latać przecież nie będę mogła to nie zaplanowaliśmy sobie nic. Nie mówiąc juz o tym ze budżet mieliśmy wyczerpany z powodu budowy doma. A ze akurat w święta nam przypadała dziesiąta rocznica od zapoznania sie mieliśmy dodatkowy powód żeby gdzieś sie udać. Spędziliśmy na Sycylii 3 dni i to było coś niesamowitego 😍 Wybrałam miasteczko San Vito Lo Capo które słynie z najpiękniejszych plaż u było na prawdę cudownie i porównywalnie do najlepszych plaż na Karaibach. Na pływanie było za zimno ale w stroju można było wylegiwać sie spokojnie 😉

Nowa walka - czas start!

Obraz
W poniedziałak rozpoczęłam 19 cykl starań a w środę miałam wreszcie długo wyczekiwaną wizytę w klinice. Na wizytę miłam dostarczyć wynik wymazu (na szczęście infekcję wyleczyłam i był dobry) oraz wyniki naszego z mężem kariotypu (też w normie). No i ustaliliśmy że rozpoczynamy drugą procedurę. Tym razem będzie zmiana - krótki protokół zamiast długiego. Doktor wytłumaczył to tym że sprawdzimy jak zareaguję na innego rodzaju stymulację bo w zeszły raz spodziewał się po mnie więcek komórek jajowych. Pobrano mi wtedy 8 oocytów a z moim wysokim AMH spodziewał się kilkunastu. Dostałam również całą listę badań krwi które muszę zrobić, bo z zeszłej procedury nic już nie jest ważne. Zrobiłam badanie krwi na miejscu bo to był właściwy dzień cyklu i wraz z wizytą zapłaciłam 789zł. Mąż też ma powtórzyć badania krwi oraz seminogram. Następna wizyta z USG 1 maja. No i w drugiej połowie maja już by mógł być transfer :) Muszę zapytać sie doktora co sądzi o tym by tym razem zapodać 2 zarodki. N

Moja ucieczka z miasta

Obraz
A więc po wielu latach mieszkania w wielkim mieście w bloku postanowiłam z mężem w zeszłym roku przenieść się całkowicie do innego wymiaru życia a mianowicie na wieś. Od razu powiem że mieszkanie mamy w jednej z najlepszych dzielnic w luksusowym bloku z wielkim tarasem z widokiem na panoramę miasta i zamek. A jednak to nie to. Przez te wszystkie lata mieszkania w mieście kusiły mnie widoki na wsiach, brak tłumów, slow life, powietrze, no i w ogóle ten klimat i fakt życia we własnym domku :) Tak więc ze względu na to że rodzina męża miała kilka działek na wsi gdzie ma dom rodzinny zaczęliśmy się zastanawiać nad wybudowaniem czegoś swojego. Mąż i tak pracuje właśnie tam, a ja mogę większość tygodnia pracować z domu raz na jakiś czas doejeżdżając do miasta bez problemu. Teren tam jest piękny, już zaczynają się góry i jest na prawdę widowiskowo. W marcu 2016 wybraliśmy ekipę która specjalizuje się w budowie góralskich domów z bali i zatwierdziliśmy projekt. Miał to być niewielki d

Dostawa książek! I mój syndrom Tsundoko

Obraz
Różne języki mają swoje unikalne słowa, jak dowiedziałam się z książki "HYGGE klucz do szczęścia". Chodzi o to że w różnych językach są słowa oznaczjące coś na co w innych językach nie ma osobnych słow. Na przykład, w języku Inuickim jest słowo "iktsuarpok" oznaczające przuczucie, że ktoś się zbliża, które sprawia, że człowiek wygląda przez okno. W języku Brazylijskim portugalskim jest słowo "cafune" oznaczające delikatną pieszczotę, głaskanie włosów ukochanej osoby. Jak słodko :) A w języku Japońskim jest słowo "tsundoko" oznaczające namiętne kupowanie książek, których się nie czyta. I to jestem cała ja :-D Przez ostatnie lata w ciągu roku przeczytałam może 2-3 książki, ale ile kupiłam!!! Mam całe pólki wypełnione nieprzeczytanymi książkami i co kilka miesięcy je uzupełniam :) Są to w większości książki psychologiczne, o ciąży, wychowaniu dzieci, kucharskie, literatura faktu. Dodatkowo mam prenumeratę na magazyn Weranda Country i co miesią