Co nowego u Leo i Laury?

Tym razem zrobiłam wybitną blogową przerwę z czego raczej nie jestem zadowolona bo jak tu teraz wszystko nadrobic? :(
Muszę chyba cofnąć się aż do wydarzeń z grudnia kiedy to zaczęły się problemy z wagą u Leonarda.
Wiązałam to z problemami z laktacją jako następstwo ciąży gdyż w ciąży jest wysokie ryzyko zmniejszenia ilości mleka lub wręcz jego zaniku. Po prostu dziecko zaczęło płakać po odłączeniu od piersi a to dla mnie było sygnałem że nie najada się więc musiałam podawać od razu drugą pierś. W większości przypadków to wystarczało natomiast czasami były sytuacje że płakał również po tej drugiej piersi i chyba  też sama czułam że one nie wypełniają się tak mlekiem jak wcześniej.
Kolejna sprawa to było to że od ostatnich 2 miesięcy czyli mniej więcej kiedy zaszlam w ciążę nasze nocy pogorszyły się i pobudki były co 1,5 - 2 godziny. Pediatra powiedziała że w tej chwili wagą i wzrost są przy dolnej granicy normy ale ostatni przyrost faktycznie nie był jakiś fantastyczny. Podjęłam decyzję odnośnie dokarmiania mm. Pierwsza noc była całkowicie przesypana i byliśmy z mężem w 7 niebie!! Ale tak było tylko raz i później częstotliwość pobudek wróciła prawie ze do stanu przed wprowadzeniem mm co było oczywiście dość dołujące. W ciągu dnia miał ze 2 max 3 porcje mm. Do tego w grudniu wprowadziliśmy zupki warzywne z dodatkiem jajka/cielęciny/królika oraz kaszki.
27 grudnia odbyły się chrzciny.
Na Sylwestra wraz z rodziną mojego brata wyjechaliśmy do aquaparku na Słowację gdzie mieszkaliśmy w hotelu mieszczącym się w tym samym budynku więc można było na zewnątrz oprócz spacerów prawie że nie wychodzić. W noc Sylwestrową była tam dość fajna impreza ale wytrzymaliśmy z mężem zaledwie do 23 i poszliśmy spać :) Tacy z nas teraz imprezowicze!

W styczniu miałam również kolejne USG (pierwsze prenatalne I trymestru) które mnie uspokoiło że wszystko w porządku :) Płci wtedy jeszcze nie było widać, zresztą tak samo jak w zeszły raz.
Pod koniec stycznia czyli kiedy Leo miał prawie skończone 8 miesięcy przeszliśmy na spacerówkę z naszego zestawu 2w1. I nie że on się już nie mieścił w gondoli ale już wyraźnie tam się nudził i wiedzieliśmy że będzie mniej marudny jak będzie mógł w wózku cokolwiek obserwować.
Jeżeli już jesteśmy w tematyce wózkowej to tak jak pewnie większość z was byłam pewna że inwestując w porządny wózek 2w1 wystarczy mi "na zawsze". No i pewnie gdybym nie zaszła w ciążę to tak by zostało bo jestem dalej bardzo zadowolona z naszego. Ale biorąc pod uwagę że sam stelaż waży ponad 10 kg a mamy dość wysoki bagażnik w aucie więc jest to na prawdę spory wysiłek żeby go zapakowac/wypakować. A teraz już na prawdę robi się ładnie więc szkoda by było siedzieć w domu do porodu. Jak wspomniałam nie raz u mnie na wsi prawie nie ma chodników więc w grę wchodzą tylko miejscowości oddalone około 20 km od nas. Co do dźwigania dziecka to teraz powinien ważyć nieco ponad 8kg, wróć może i nie jest to duża różnica, a jednak wolę nie ryzykować.  W tej sytuacji pomyślałam że muszę kupić jakąś lekką spacerówkę która później ewentualnie nada się do podróży. Wybierałam pomiędzy 4 modelami - Cybex Eezy S, Mountain Buggy Nano, Cosatto Woosh oraz Easywalker Buggy XS. Wybór był ciężki gdyż podstawowe funkcje i cena są bardzo podobne. Ostatecznie wczoraj zamówiłam Easywalker Buggy XS w wersji MINI. Przemówiło to że ma bardzo rozbudowaną budkę która ochroni przed słońcem i wiatrem, to że pozycja leżąca jest rzeczywiście prawie płaska, no i dość dobre opinie co do amortyzacji i wygody manewrowania.
W styczniu-lutym nasze dziecko zaczęło bardziej lubić pozycję siedząca niż leżąca do zabawy i tak jest do dziś choć jeszcze sam nie usiądzie z pozycji leżącej. Nadal nie raczkuje więc chyba należy do tych dzieci które od razu zaczynają chodzić pomijając etap raczkowania.
Mniej więcej w tym samym okresie wyrobił się u nas w miarę przewidywalny rozkład dnia. Budzi się około 5-6 rano i wtedy go bierze mąż z sypialni do kuchni gdzie go przewija, karmi mm a sam szykuje się do pracy. Ja wtedy jeszcze mam do godziny okazję przespac się dalej :) Potem ja go przejmuję i już o 8-9 jest pierwszą drzemka 1,5-2 godziny. Potem jest kaszka owsiana/jaglana/orkiszowa na wodzie. Dalej jest zabawa. W okolicach 13-14 jest drugą drzemka 1,5-2 godziny. Po tej drzemce przychodzi przeważnie teściowa na 2-3 godziny i przynosi dla niego warzywna zupkę z królikiem/cielęcina/jajkiem. Później jest opcjonalna trzecia drzemka po 17. Na noc kładzie się spać o 21. Ostatni posiłek to puree ziemniaczane z marchewką/brokułami oraz rybką. Czasami gdzieś się przewijają owoce. Parę tygodni temu wprowadziliśmy również dodatkowe napoje - wodę oraz herbatkę dziecięcą ziołową. Na początku pił ze smoczka a teraz z kubeczka ze słomką.

Pod koniec lutego wydarzyły się 2 ważne rzeczy - po pierwsze, dowiedzieliśmy się o płci naszego dziecka i tym razem wspólna decyzja o imieniu zapadła dosłownie w przeciągu 2-3godzin ;) Chyba mieliśmy traumę po tym jak nam się urodził synek i nie miał imienia w pierwszej dobie - wszędzie pisało że jest po prostu moim synem. A więc czekamy na Laurę 🎀💗
Drugie ważne wydarzenie to to że w miarę zaczęliśmy przesypiać noce. Do tej pory dalej mieliśmy pobudki co 1,5-2 godziny nieraz z dokarmianiem mm. A w tym okresie przeszliśmy mniej więcej na jedną pobudkę która zazwyczaj kończy się podaniem smoczka, czasami karmię piersią. Dla nas to wybawienie po tylu miesięcach ciężkich nocy! 🙏🏽
Co do rozwoju mowy to nasz synek wymiawia różne sylaby w tym bababa, tatatat, mamamamama ale nie wiążemy tego z nazywaniem nas tylko bardziej jako coś wypadkowego.
W tej chwili Leo ma skończone 10 miesięcy i rośnie już mu szósty ząbek.
Jeśli chodzi o przebieg ciąży to mniej więcej do 22 tygodnia nie miałam jakichś niedogodności. Natomiast później zaczęłam mieć problemy z poruszaniem się co jest powtórką z zeszłej ciąży. Po dłuższym spacerze zaczynają mi boleć mięśnie dna miednicy i nawet jak wtedy już bardzo zwolnię to i tak nie mija dopóki nie usiądę. Do tego szczególnie pod wieczór czuję kłucie w pośladkach - dość ostry ból który chyba wiąże się z tym ze powiększająca się macica uciska jakieś nerwy. Ale z tego co mi mówił gin jest to dość rzadka przypadłość. Teraz jak już jestem bardzo blisko trzeciego trymestru oczywiście już zaczynam czuć ogólną ociezalosc.
Pytałam ostatnio gina kiedy i na podstawie czego zapadnie decyzja czy mogę urodzić naturalnie czy jednak musi być CC. Powiedział że po 35 tc mierzy się grubość dolnego odcinka macicy i to jest wyznacznik. No i też dziecko powinno być do 4kg żeby móc rodzić naturalnie w moim przypadku.
Co do mojego nastawienia związanego ze zbliżającym się pojawieniem się nowego członka rodziny to nie ukrywam że bardziej się boję jak ja to ogarnę niż się cieszę niestety. Niby mam mieć więcej pomocy od teściowej która w sumie specjalnie ze względu na naszą sytuację przechodzi na emeryturę  to i tak jakoś boję się tego... Nie żałuję że tak szybko zaszłam ciążę i dalej nie uważam że powinniśmy byli zabezpieczać się gdyż w naszej sytuacji ta ciąża to cud wśród cudów - bez względu na to jak będzie ciężko na początku i tak wolę mieć to drugie dziecko bo mogliśmy nie mieć tyle szczęścia z płodnością.


Komentarze

  1. Hehe Wasz synek taki duży i lubi jeździć w gondoli - zazdroszczę, bo ja z moją małą chodzę na spacery tylko jak ona śpi albo jak jest już śpiąca, bo wtedy za chwilę zasypia w wózku. Nie ma opcji żeby wyjść jak jest wyspana, no chyba że do ogrodu, ale po chwili i tak chce ma ręce, bo w wózku na leżąco przecież nic nie widać 🙂 Dlatego odliczam czas kiedy będę mogła zamienić gondolę na spacerówkę, ale wiem że jeszcze muszę się trochę pomęczyć. Z drzemkami Twojego Leo to tak jakbym czytała o swojej córci - pory i długość drzemek prawie identyczne😉😉😉
    Kochana, to cudowne co Was spotkało, życzę Wam dużo zdrówka i spokoju 😊
    PS. Laura piękne imię ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za życzenia i cieszę sie bardzo ze imię spodobało sie :)

      Właśnie Leo już nie jeździ w gondoli od końca stycznia czyli jak miał skończone prawie 8 miesięcy. Od tamtej pory jeździł w spacerówce z naszego zestawu 2w1, a teraz przerzuciłam sie chwilowo na lekka kompaktowa spacerówkę żeby nie dźwigać tamtej ;) W gondoli u nas było właśnie ciężko ze spacerami często bo sie nudził a teraz ze spacerówka super przynajmniej jak sie nie stoi/siedzi a wiezie sie go to przeważnie jest w dobrym humorze. Zobaczymy czy będzie lubił jak zacznie chodzić ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Transfer

A miał być najpiękniejszy prezent na Dzień Kobiet

Leonard - nasz cud narodzin 💙