Wprowadzenie
Zakładam tego bloga żeby móc wyrazić swoje myśle i emocje towarzyszące naszej długiej drodze starania o potomstwo.
Być może ktoś znajdzie coś ciekawego albo po prostu będzie wiedział/-a że nie jest sam/-a.
Zaczęło się wszystko 2 lata temu gdy wzięliśmy ślub (miałam 29 lat) i wiedzieliśmy że bardzo pragniemy mieć dziecko a najlepiej czwórkę! To znaczy ja już wcześniej chciałam mieć dzieci ale cierpliwie czekałam na ślub żeby było jak należy (byliśmy ze sobą przez prawie 8 lat przed ślubem).
Ze względu na to że mąż niedługo przed tym miał chemioterapię wiedzieliśmy że starania naturalne są niebezpieczne (zalecana jest conajmniej dwuletnia przerwa po terapii żeby nie doszło do zaburzeń płodu), wiec w związku z tym że miał zamrożone nasienie sprzed leczenia w jednej z klinik niepłodności mieliśmy od razu przystępować do in vitro.
Odbyliśmy wizytę i ustaliliśmy plan przygotowań; na końcu dostałam zalecenie odstawić wszystkie leki przed stymulacją. Wtedy powiedziałam że właśnie rozpoczęłam półroczną kurację dermatologiczną podczas której miałam seriami zażywać leki żeby wyleczyć paznokcie na stopach. W tym momencie lekarz powiedział że absolutnie nie mogę przerywać tej kuracji i muszę być wyleczona przed in vitro. Nie powiem że z łatwością przyjęłam taką nowinę - było ciężko ale wtedy jeszcze nie miałam strasznie mocnego parcia na dziecko więc jakąś te pół roku zleciało.
Pózniej mąż był u swojego lekarza który powiedział że w sumie nie ma już bezwzględnego zakazu zapłodnienie w sposób naturalny i możemy spróbować ominąć in vitro.
I w ten sposób zaczęliśmy oficjalnie nasze pierwsze starania we wrześniu 2015.
Być może ktoś znajdzie coś ciekawego albo po prostu będzie wiedział/-a że nie jest sam/-a.
Zaczęło się wszystko 2 lata temu gdy wzięliśmy ślub (miałam 29 lat) i wiedzieliśmy że bardzo pragniemy mieć dziecko a najlepiej czwórkę! To znaczy ja już wcześniej chciałam mieć dzieci ale cierpliwie czekałam na ślub żeby było jak należy (byliśmy ze sobą przez prawie 8 lat przed ślubem).
Ze względu na to że mąż niedługo przed tym miał chemioterapię wiedzieliśmy że starania naturalne są niebezpieczne (zalecana jest conajmniej dwuletnia przerwa po terapii żeby nie doszło do zaburzeń płodu), wiec w związku z tym że miał zamrożone nasienie sprzed leczenia w jednej z klinik niepłodności mieliśmy od razu przystępować do in vitro.
Odbyliśmy wizytę i ustaliliśmy plan przygotowań; na końcu dostałam zalecenie odstawić wszystkie leki przed stymulacją. Wtedy powiedziałam że właśnie rozpoczęłam półroczną kurację dermatologiczną podczas której miałam seriami zażywać leki żeby wyleczyć paznokcie na stopach. W tym momencie lekarz powiedział że absolutnie nie mogę przerywać tej kuracji i muszę być wyleczona przed in vitro. Nie powiem że z łatwością przyjęłam taką nowinę - było ciężko ale wtedy jeszcze nie miałam strasznie mocnego parcia na dziecko więc jakąś te pół roku zleciało.
Pózniej mąż był u swojego lekarza który powiedział że w sumie nie ma już bezwzględnego zakazu zapłodnienie w sposób naturalny i możemy spróbować ominąć in vitro.
I w ten sposób zaczęliśmy oficjalnie nasze pierwsze starania we wrześniu 2015.
Witaj!
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w dobre miejsce. Możesz tu znaleźć azyl, wsparcie, cenne informacje, a często też sporo dystansu do sytuacji od której tak trudno się zdystansować. Trzymam kciuki za Twoją drogę do celu. Oby była jak najkrótsza i najmniej wyboista.
Bardzo dziękuję! :-*
UsuńWitam w in vitrowym świecie 😘z pewnością będziesz mogła liczyć na nasze wsparcie i ciepłe słowo 😘
OdpowiedzUsuńDziękuje za takie miłe przyjęcie! Jest mi teraz bardzo dobrze z wami :)
OdpowiedzUsuńHej! Dokładnie z takich samych pobudek zaczęłam pisać :) I powiem Ci, że jesteśmy w podobnym punkcie. Też mam 31 lat, z tym że my staramy się już ponad 3 lata... Będę tu zaglądać, na razie nadrabiam zaległości :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło Cię poznać! Zaglądnę do Ciebie również ;)
Usuń