Ten nieproszony gość... Zazdrość



Wątek zazdrości przewija się co jakiś czas w temacie niepłodności i muszę z żalem stwierdzić że dotyczy mnie również.
Na szczęście w moim bliskim otoczeniu nie mam żadnych małych dzieci, młodych mam ani kobiet w ciąży co mnie niezmiernie cieszy. Jedynie w pracy co jakiś czas któraś znajoma/nieznajoma pojawia się z brzuchem na chwilę a później znika na urlop. Jedna już nawet podczas moich starań (no może nie cały czas starań ale napewno miałam już wtedy chęci) zdążyła wrócić, popracować chwilę, znowu zaciążyć, pójść na zwolnienie i teraz znowu wrócić :) Niektórzy to mają tempo.
Oprócz pracy kolejnym źródłem jakichś tam negatywnych uczuć są centra handlowe - otóź roi się tam od kobiet w ciąży i z maluchami. Dlatego staram się unikać galerii jak ognia i jedyne sytuacje kiedy jestem zdana na to by spędzać tam długie godziny przez kilka dni pod rząd to kiedy odwiedzają mnie rodzice i chcą zrobić jakieś lepsze zakupy niż u nich w mieście. Wtedy to jest trochę męczarnia dla mnie. Ale wiadomo że szybko mija i w ogóle nie rozmyślam nad tym.
Co innego jest inny rodzaj zadrości który na prawdę mnie zżera każdego dnia i nie wiem jak mam sobie z nią poradzić. Będę wdzięczna za skuteczne rady!
Otóż mam szwagierkę w moim wieku. I zawsze mąż z teściową mnie a ją porównywali co było raczej na moją korzyść pod wszystkimi względami ale przez to wszystko nabrałam do niej jakiejś wrogości i poczucia rywalizacji. Oni ukształtowali we mnie taką chorą postawę.
Ona generalnie nie miała szczęścia do facetów i zmieniała partnerów dość często. Aż spotkała szwagra i po pół roku powiedziała że mamy szykować się do ślubu :)
Wtedy poczułam pierwszy cios zazdrości - nie byłam jeszcze mężatką ale byliśmy po zaręczynach, natomiast na poważną rozmowę o ślubie czekałam 6,5 lat!!!!!! To był dla mnie na prawdę drażniący temat i nie mogłam pogodzić się z tym że w niej zakochał się facet który już po kilku miesiącach wiedział że bedzie jego żoną i otwarcie o tym rozmawiał. Po prostu nie do wiary! Wtedy poczułam się gorsza i to była moja pierwsza "przegrana".
W zeszłym roku był ich ślub. Po dosłownie 3 miesiącach dowiedziłam się że jest w ciąży i już na zwolnieniu. Całkowicie nie załamać się pomogło mi jedynie to że w tamtym dniu akurat byłam po pierwszym transferze więc myślałam że idziemy na równo - ok, przeżyję to. Chociaż fakt tego że tak szybko im się udało na pewno naturalnie wbrew wielu niekorzystnym czynnikom które dostrzegam w ich sytuacji  mnie bardzo oburzył.
No a później była ciąża biochemiczna która szybko skończyła się. I od tej pory pory było źle.
Sytuacja wygląda tak że my w ogóle się nie widujemy - może 1-2 razy na rok, ostatnio w zeszłym roku na ślubie. Słyszę o niej też dość rzadko i unikam tego tematu żeby przypadkiem czegoś drażniącego się nie dowiedzieć.
Natomiast myślę o niej na prawdę kilka razy dziennie i cały czas to przeżywam. Nie mogę tego odpuścić za nic. A będę musiała przeżyć chrzciny za kilka miesięcy. To będzie dopiero wyzwanie!! :(((( Jedyna nadzieja to taka że u mnie coś ruszy w tym temacie - wtedy o wiele mniej bym cierpiała przed/podczas/po tej imprezie.

A tak w temacie starań jestem ciekawa kiedy będą te wyniki genetyczne kariotypu. Już minęło 4,5 tygodnia a miało być pomiędzy 4 a 6 tygodni. Mam nadzieję że już wkrótce i że to tylko formalność i będą w normie.
Co do leczenia infekcji to skończyliśmy brać antybiotyki, skończyłam stosowanie Gynoxina i teraz kończę stosowanie Lactovaginala - za jakiś 10 dni musi być wymaz żeby przekonać się czy jestem zdrowa.
Tak już czekam kiedy będę mogła umówić się na spotkanie z doktorem do kliniki! Ale muszę być zdrowa i mieć wynik badań.

Komentarze

  1. Oj.. Moja rada jest jedynie taka, że musisz przepracować to w sobie i nauczyć się do tego zdystansować. Nauczyć się- to jest dobre określenie. W tej chorobie niestety wielu rzeczy trzeba się nauczyć. Trzeba, nawet kiedy się nie chce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No generalnie nie jest jakoś strasznie źle i nie mam jakiejś strasznej obsesji, ale wiadomo że lepiej bym się czuła gdyby u mnie coś się działo w temacie starań bo na razie to jest trochę ciężki okres oczekiwania na wyniki badań gdy nic się nie dzieje od stycznia od ostatniego nieudanego transferu....

      Usuń
  2. temat szwagierki... jakbym czytała o sobie. Z tą różnicą tylko, że moja tydzień temu urodziła po raz drugi. Najlepszy był jej komentarz, że się starali długo o drugie dziecko bo pół roku. Co tam nasze 5 lat starań...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykre to co piszesz. Nie zawsze wszystko mamy to co chcemy a to ze zazdrościsz szwagierce? Tak już świat jest skonstruowany ze kobiety zachodza w ciaże i rodza dzieci. To normalne i naturalne. Nie musisz z nią rywalizować ani zyczyc jej zle. Mam wrażenie ze oczulabys chora ulgę gdyby ona straciła dziecko. Weź się za siebie. Przeanalizuj. Daj spokój. ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie zgadzam sie z Tobą. Właśnie nie mogę sama sobie poradzić z tymi niechcianymi uczuciami i wybieram sie do psychoterapeuty specjalizującej sie w tematyce niepłodności w przyszlym tygodniu i mam szczera nadzieje ze to coś pomoże.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Transfer

A miał być najpiękniejszy prezent na Dzień Kobiet

Leonard - nasz cud narodzin 💙